01.03.2014 – 09.03.2014 30 °C
Zobacz 2014 Filipiny SebKa’s na mapie.
Hej,
Tak to bywa – jesli sie prowadzi bloga na biezaco to od razu wiadomo o czym pisac … A tak zebrac mysli z ponad tygodnia bywania tu i owdzie jest ciezko. Dzis zatem krotki raport z tego co, gdzie kiedy i jak
Po miescie Cebu udalismy sie do Moalboal… Miejsce to zostalo przedstawione jako 3xD “diving, drinking, dining” i to w tej kolejsnosci… Myslelismy, ze stamtad szybko uciekniemy ale jak to bywa zycie plata figle. Udalo nam sie znalezc fajny nocleg u milej pani. A ze byl oddalony od centrum turystycznego to tego 3xD nie doswiadczylismy. Za to poczulismy luz i znalezlismy swietne miejsce do nurkowania. Tuz kolo nas bylo zejscie do “plazy” (kawalek piasku i zwiru), z ktorego po przeplynieciu 20m natrafia sie na rafe. A taaaaaam ZOLWIONARIUM!!!! Przepiekne, ogromne (i te mniejsze tez) zolwie morskie! Wszystko na kamerce nic na aparacie 😛
Nastepnie wyladowalismy w Oslob – miejscu gdzie mozna na 100% zobaczyc rekiny wielorybie. Po porazce z Donsol bylem bardzo na to nastawiony…
Po kolei:
– Przyjechalismy i spotkalismy naszych gospodarzy – mila pare holendersko – filipinska z dzieckiem
– Udalismy sie do przepieknych wodospadow
– Zrobilismy wspolnie grilla (dumnie brzmi – kamienie, kokosy i metalowa kratka) ale z pysznymi rybami o nieznanej dotad nazwie
– Rano pojechalismy do rekiniego centrum
– Sebastian widzial rekiny i mial mieszane uczucia – co niezmienia faktu ze zwierzeta te sa PRZEPIEKNE!!
Nastepny stop wyspa NEGROS!
Tu mozemy napisac jeszcze krocej. W miescie Dumaguete spedzilismy dzien – gwarno, tloczno, azjatycko ale w tym mniej przyjemnym wydaniu.
Przeplynelismy na szamanska wyspe Siquijor. I coz… jest to tzw. CZARNA DZIURA wyjazdu. Miejsce gdzie spimy pod namiotem na plazy (przy bardzo sympatycznym “Koncu swiata” z przemila wlascicielka). Zdazylismy juz:
– zjesc grilowanego tunczyka i rybe o nieznana (z warzywami!!!!!!)
– grac z muzykiem uzdrowicielem
– zagrac minikoncert po 3 minutach prob (no 5 )
– zjesc w koncu pizze!!! z serem!!!
– ponurkowac w rybnym sanktuarium (kawalek chronionej rafy)
– pojezdzic motorem po okolicy
– zamowic hamak u sasiada, ktory takowe robi
… ale przede wszystkim odpoczywac, czytac, rozkoszowac sie leniwa atmosfera miejsca
I jak to bywa z czarnymi dziurami – jestesmy tu kilka dni i kilka pewnie jeszcze zostaniemy, bo jak mozna opuscic miejsce, gdzie nad namiotem mamy palmy
a przed namiotem takie zachody slonca….
Zatem pozdrawiamy cieplo z kafejki w Lazi!
Sebastian i Kasia