12.02.2013 – 14.02.2013
Zobacz 2013 Meksyk / Gwatemala SebKa’s na mapie.
Hej,
Po podrozy do Tikal zostalismy jeszcze kilka dni w domu-ogrodzie Federica. Pierwszego dnia postanowilismy pomoc mu w czyszczeniu drugiego pola. Plan na jego zagospodarowanie jest od dawna. Problemem byla jest woda i czescwiowo pieniadze… No ale praca wre a nasz gospodarz pokazywal gdzie co i jak… Tu 3 stawy na wegetarianskei rybki, a tu malo wymagajace chilli na swietny sos habanero (robiony obecnie w Belize) z nutka kakao. A propos – mamy przepis od Feerica mamy na autorski sos z papryczek tabasco habanero jest bardziej skomplikowany i bazuje nie tylko na specjalnej papryczce ale i marchewce, odpowiednim vinegre itd…
Summa sumarum ja latalem po polu z salwadorska maczeta, oczyszczajac uz sciete wieksze drzewa i konary (pozniej beda wyorzystane do budowy wiat i konstrukcji pod papryczki) a Kasia zbierala galezie odpowiedniej dlugosci na kupe Nie pracowalismy strasznie dlugo bo wszystkim nam slonce dopieklo!
Kasia na nowym polu Federico
Nastepnego dnia niestety nie pracowalismy bo Federico musial jechac po nowe okulary (swoje zgubil podczas prac) i przy okazji dostal zlecenie na zakup ziaren kakaowca. My za to odpoczywialismy nad jeziorem a Kasia skonczyla swoja ksiazke!
Peten Itza
leniwe ujecia ogrodu Federico
Wieczorem zaczelismy robic czekolade! W sumie pierwszy etap tzn prazenie ziaren. Generalnie caly proces to sztuka! Tutaj pokazemy poczatek i efekt
prazenie ziaren kakao
Nastepne etapy zostawilismy sobie na poranek, czyli luskanie (ale deliktane te ziarna!), mielenie, gotowanie i dodanie odrobiny baaaaardzo drobno startego w mozdziezu cukru. Potem to juz tylko efekt w postaci sniadania z pierwsza wlasnorecznie zrobiona czekolada!
sniadanie
Po takiej wyzerce (dwie takie buleczki i czlowiek ma energie na caly dzien!) ruszylismy na poldunie i teraz jestemy juz w Coban. Ponad 1000m wyzej i znacznie chlodniej… Ale o tej czesci Gwatemali nastepnym razem!
Pozdrawiamy goraco,
Sebastian i Kasia (oraz obecny na zdjeciu Federico)
Ps. Federico wspomnial ze nastepnego dnia bedziemy zalowac ze zostawilismy mu reszte czekolady, zalowalismy juz po paru godzinach drogi…