Czas leci jak szalony a my wraz z nim przelecieliśmy przez Austrię, Czechy i znów jestesmy w Polsce. Kilka godzin temu zasiedliśmy w domu i od razu pomyśleliśmy – “czy zrobiłeś/aś wpis z ostatnich dni? ” Oboje odpowiedzieliśmy przecząco stąd, z lekkim opoźnieniem krótkie “jak było” z ostatniego tygodnia! Jak to mamy ostatnio w zwyczaju – więcej zdjęć niż tekstu!! W końcu godziny za kółkiem męczą!! 🙂

Zanim dotarliśmy na miejsce musieliśmy pokonać austriackie drogi. Walka była nierówna ale przeciwnik piękny!DSC05470

Ze względu na najmłodsze ogniowo naszej trójki w wysokie góry się nie wybieraliśmy – za to pochodziliśmy szlakiem strumieni w Karynti. Było rewelacyjnie i na początku dość chłodno.
DSC05352A tu żeby nie było, że nie jesteśmy na szlaku – są kamyczki!
DSC05365

W ogóle witały nas dziwne napisy w nieznanym języku. Mówi się trudno i płynie.. hmm idzie się dalej.
DSC05381
Czasem udało się nam wyjść z lasu!
DSC05397
A kiedy indziej natrafić na jezioroDSC05482
Gdzie jak najszybciej robiliśmy sobie mały piknik
DSC05486
Jeśli udało się tobie przejść przez te zdjęcia – gratulujemy! Publikujemy je by choć trochę oddać klimat tego wyjazdu. A był świetny! Był przede wszystkim chill-outowy! Nie było to zdobywanie nowych krajów (te juz znamy) czy wchodzenie na góry bez nazwy (i prowiantu :)). Nic nie musieliśmy za to zabawa w trójkę i taka podróż w poszerzonym składzie wyszła (mimo jak zawsze niemałych obaw) rewelacyjnie! POLECAMY! Choć gwoli ścisłości – ten Słodziak ze zdjęcia poniżej czasami też płakał 🙂
DSC05581
W ogóle w tym miejscu należą się WIELKIE podziękowania Michaeli za całą niebywałą gościnność oraz dłuugie wieczorne rozmowy!! Jesteś najlepsza!
DSC05520
Z przyrodniczych klimatów południowej Austrii szybko – niemal lotem błyskawicy – dotarliśmy do Wiednia! A tam obowiązkowa kawka w Prucklu i inne atrakcje jak np. ten oto park.
DSC05565
Sebastian nie byłvby sobą gdyby nie znalazł najlepszego sklepu gitarowego w okolicy. Pech chciał (pech dla Kasi, bo nie mogła potem narzekać, że pojechaliśmy gdzieś bez sensu), że ów sklep znajdował się na terenie starej gazowni – teraz rewitalizowanej i przerobionej na centrum handlowe (jeden zbiornik) oraz muzyczne (sklep jak i konserwatorium czy sala koncertowa). Warto było!
DSC05532
Dziękujemy też Kasi, Krisowi i Maksowi za gościnę, wszelką pomoc i rady! Także za pyyyyszne jedzenie – od indyjskiego curry po włoskie lody 🙂
Ostatnie 2 dni to już był powrót do domu. Zaskoczeniem był Ołomuniec. A zaskoczył nas wspaniałą starówką i … świetną nepalską knajpą typu open buffet (do 15). Rewelacja!
DSC05590
I to już mniej więcej koniec. Dziękujemy jeszcze Magdzie – obiecującej lekarce (jak tak będzie wyglądała nasza służba zdrowia to przeżyjemy!! :)) za pomoc w ostatniej chwili. Musimy się jeszcze spotkać!! A my kończymy i pchamy dalej nasz wózek ku nowym przygodom 🙂
DSC05500