Witajcie!

Dziś ciąg dalszy podróży po Wietnamie. Postanowiliśmy odwiedzić tylko kilka miejsc tutaj za to na każde poświęcić kilka dni. W Hue spędziliśmy 5 dni. Jest to jedna z perełek środkowego Wietnamu. Mieszkał i rządził tu ostatni “tradycyjny” władca (cesarz) Wietnamu (zarządzający tą prowincją).

Dojechaliśmy słynnym już pociągiem i padliśmy. Miejsce, w którym spaliśmy choć głośne to miało wiele zalet: przestronne, wysokie (pokój ponad 4 metry!), z tarasem i TV. Czego chcieć więcej? (pewnie ciszy wieczorem :))

Na początku leniwie przechadzaliśmy się po mieście, zwłaszcza jego części “starówkowej” przed wejściem do zakazanego miasta. Trafiliśmy na wiele perełek i historycznych ciekawostek.

Główną atrakcją jest zakazane miasto – miejsce gdzie przebywał cesarz, jego rodzina i ogrom służby. Jest to na prawdę miasto! (miasteczko) duży, otoczony murem teren, przestronny, pełen zieleni i zabytków.

Jedną z rzeczy, które odróżniają Wietnam od Tajlandii to … zieleń. Te miasta, które widzieliśmy (w sumie 2 plus kilka przez okno) mają w sobie przestrzeń i dużo parków (tzw zieleni miejskiej :)). W miastach tajskich większość centrum jest betonowana, zamieszkana lub służy usługom. Chodniki są wąskie a parków jest stosunkowo mało. W Wietnamie arterie są szerokie jak i chodniki, parki są częstym widokiem i uwaga… place zabaw! Może nie często odwiedzane – ale są!

Żywimy się głównie w “dziurach w ścianie” lub na ulicznych straganach. Do tego Pani w hostelu przygotowuje nam śniadania. Po zajrzeniu do przewodnika okazało się, że nieświadomie, próbujemy lokalnych przysmaków 🙂 Top topów! Teraz kilka zdjęć kulinarnych.

Ostatnie zdjęcie może bardzo niewygledne ( moim starym tel po ciemku ) ale było to jedno z tradycyjnych śniadań w Hue przygotowane przez naszą Pania- różne rodzaje gotowanej kukurydzy ze słodkimi ziemniakami, orzechami i do tego do smaku cukier, sól, drobne ziarna ( jak sezam). Sycące jak diabli! Cały dzień na jednej porcji śniadania!

Dziś lądujemy w kolejnej perełce (nawet większej!) środkowego Wietnamu, czyli Hoi An. Planujemy tu zostać 6 dni. Zobaczymy, czy Wietnam dalej będzie tak piękny, zaskakujący, smaczny i fascynujący jak do tej pory.

Do przeczytania!

PS. Przepraszam za słabe zdjęcia. 1) wybieram je trochę “na szybko” 2) wklejam surowe (dla fotografów: naświetlam na cienie przez to są ciemniejsze i jakby “sprane” za to potem bardziej plastyczne w obróbce 🙂