Hej, dalsza część zwiedzania środkowej Portugalii. Ostatnim razem jednym z naszych ulubionych miejsc był klasztor w Alcobaçe. I tak też wróciliśmy do tego miejsca. Niezmiennie robi on ogromne wrażenie. Jak w Santarem – “gotyk na dotyk” 🙂 Ogromna kuchnia (a raczej komin), piękne dziedzińce i wiele więcej…

Oczywiście kolejna wizyta w cukierni. Normę na słodycze roczną wyrobimy podczas 2 tygodni pobytu w Portugalii. Przydział kawy też jakby gwałtownie się kurczy 🙂

Słodycze, kawa i … wino . Degustujemy co dzień ale postanowiliśmy też odwiedzić Muzeum Wina. To w Alcobaçe jest największe w całej Portugalii. Zostało utworzone w cooperativie, która kiedyś wytwarzała ok 12 mln litrów wina rocznie. Teraz jej produkcja oscyluje między 700 – 1000 tysięcy litrów rocznie. W Muzeum zwiedza się starą część, która od XIX w do lat 70-80 XX w. służyła za centralną część Winiarni. Wiele z 10 000 eksponatów, twórca muzeum zwiózł z całej Portugalii. Gdzie indziej można zobaczyć drewniane kadzie na wino o pojemności 15000 litrów?

Wytwarzano też tutaj trochę mocniejsze trunki…:

Jak mawiają w Winiarni – liczy się jakość nie ilość (nawiązując do statystyk :)) Portugalia może nie jest największym producentem wina na świecie ale za to szczyci się największym spożyciem wina per capita 🙂

Samo muzeum bardzo polecamy!

Ostatnim punktem tej części naszej podróży było miasteczko na wybrzeżu – São Martinho do Port, które polecił nam nasz winny przewodnik. Może trochę bardziej wyluzowane niż Nazare… Z piękną plażą, cudowną ścieżką nad plażą jak i ogromną wydmą 🙂 Było leniwie i słonecznie. Pierwszy raz też udało nam się spróbować dania przyrządzonego w kataplanie. Tym razem byłą to wołowina w sosie “picklowym” 🙂 Baaaardzo smacznie!

Teraz już Porto. Ale o tym następnym razem! Trzymajcie się zdrowo!