Hej!

Wydawało mi się, że robienie wpisów codziennie to przesada. Ale… Ostatnie 2 dni w sumie znów nadają się na 2 wpisy zamiast 1. Byłoby zgrabniej. Ale wczoraj padliśmy i dziś spróbuję napisać coś o ostatnich 2 dniach.

Na początek postanowiliśmy odpoczac od starożytności ( po wizycie w GEM) i odwiedzić centrum Kairu. Na początek wybraliśmy Muzeum Sztuki Islamu. Duże, piękne 😉

Dalej spacer “starym” Kairem. I drodze mijaliśmy mnóstwo straganow i dziur w ścianie w których pracowali rzemieślnicy. Od mechaniki maszyn, obróbki, spawania czy stolarzy po piekarzy 😊 Ci ostatni byli nam najbliżsi..

Wybraliśmy małe co nie co i ruszyliśmy dalej…

Potem weszliśmy przez ogromną bramę (na razie bez nazw – ciężko się sprawdza pisząc na komórce)

A w ciasnych uliczkach królują tuktuki ( oczywiście Bajaj 😉 )

Dalej nie tylko uliczki ale też 2 meczety. Janek stwierdził że mógłby tam wchodzić co chwilę. Przede wszystkim przez ciszę i spokój jaka tam panuje. Poniżej meczet z grobem sułtana i jego dziecka.

A tu biały meczet

Potem poszliśmy do parku. Park płatny i chyba z jedynym placem zabaw dla dzieci w Kairze 😉 serio – ilość dzieci wskazuje na wysoki deficyt takich miejsc. Nawet płatnych!

Chłopcy uczyli się angielskiego i trudnego życia z egipska młodzieżą 😉 a serio to było super!

Wieczór to odkrycie fajnych knajpek. W tym jednej która przypadła chłopcom do gustu. Naleśnikarnia 😉 – wśród naleśników z serem, frytkami czy kurczakiem – te najlepsze  – z nutellą i bananem 😄

I turniej Asteriksa i Obeliksa – rodzice góra! ( Jak i klasyka gier na Super Nintendo)!!

Kolejny dzień to, wyczekiwane przez Jerza zwłaszcza – PIRAMIDY!

A wcześniej śniadanie. Dzień zaczyna się rewelacyjnie! Polecana egipska knajpka ( w której jedliśmy wczoraj) na śniadanie serwuje małe chlebki z falflem i warzywami. Taki smaczny pakiet 10egp . Egipt konkuruje z Indiami on tytuł taniego i smacznego miejsca podróży 😊

Zdjęcie nie oddaje cudowności smaku!! Po prostu było tak smaczne że zapomniałem o zdjęciach!

Pierwsze co widzimy to CHAOS. W porównaniu do tego co było przy muzeum GEM była to wolna amerykanka. Ale gdy kupimy bilety, przejdziemy przez bramki i zejdziemy z drogi … Dzieje się magią. Jeden z Cudów Świata.

Odkrywcy piramidy Cheopsa

W planie mieliśmy kilka godzin spacery po okolicy. Do planu dołączył wielbłąd. Niby szopka – ale spacer na wielbłądzie w tej scenerii – bosko. Rząd ułatwił też ta przygodę wprowadzając na terenie Piramid jedna cenę za godzinę 😉 Zwłaszcza Młodzi Odkrywcy chcieli cały czas sami siedzieć na grzbiecie wierzchowca. Zostali fanami wielbłądów!! Naj miał na imię cappuccino 😄

Każdemu taka jazda się podobała 😊 wchodziliśmy też do wnętrza jednej z piramid. Klaustrofobicznie i wyjątkowo ciepło w środku. Niestety – ku zawodowi Odkrywców – bez pułapek.

Pochodzilidmy po okolicznych wzgórzach – Piramidy dobrze ogląda się z dystansu. A chłopcy pobawili się też w tej dużej piaskownicy z dużymi babkami w tle …

Podsumowując – piramidy wielkie i robią ogromne wrażenie. Sfinks jakby mniejszy ( w stosunku do wyobrażeń).

Dalej to już smakowite popołudnie. Wczoraj jedliśmy w smacznym miejscu z jednostronicowym menu. Co powiedziec o miejscu, które w menu ma de facto jedna pozycję – tylko 5 różnych wielkości porcji ( od małej po super rodzinną)?

Że danie musi być rewelacyjne! I takie było! Tradycyjne – Kusheri !! 3 rodzaje makaronu, ryż soczewica, cieciorka, sos pomidorowy , cebulka prazona, przyprawy i sosy ostry i winegret pomieszany jakby z tahini. REWELACJA!

I tak mijają nam dni w Kairze. Jutro jedziemy do Aleksandrii. Ale się tutaj zadomowilismy. I trener od judo do nas pisał, i Pani gosoodyni budynku się wita i zagaduje . .. jesteśmy u siebie 😄 knajpki coraz bardziej znane – choć sporo do zobaczenia. Wokół naszego placu są knajpy z całego bliskiego wschodu. Syryjskie, libańskie, jemeńskie, saudyjskie i oczywiście egipskie itd… Eeeh. Widzimy się w kolejnym wpisie już z północy !

Do przeczytania!