Hej, startujemy z szybkimi wpisami z nowej przygody jaką jest podróż z dwójką latorośli przez część Europy 🙂
Chwila kajania – przepraszamy że ostatni wpis z Cypru nie ujrzał światła dziennego! Jakoś tak “ostatnie wpisy z … ” Nam ostatnio nie wychodzą.
Zaczynamy! Tym razem podróżujemy nasza czarną strzałą! Pierwszy przystanek…
Częstochowa. Warto odnotować- ciągle przed miastem droga przez mękę. Jeden dzien i wystarczy – święty obraz obejrzany, plac zabaw zaliczony, pycha pączki zjedzone.
Następny przystanek – Frydek-Mistek! Miasto lubi się już za samą nazwę! Spędziliśmy tu kilka upalnych dni. Po pierwsze zobaczyliśmy urokliwe centrum Co ważniejsze także tajemnicze podziemia z potworem o czarno- białym uzębieniu.
Choć dwójka maluchów nie miała oporów by go trochę podrażnić..
Ważniejsze dla nas były góry. I tak Jerzyk zaliczył pierwszy własnonożnie zdobyty szczyt Beskidów!!! Janek z kolei pierwszy wniesiony. Nie zmienia to faktu, że całą rodziną dalismy radę i to 2 razy!Map check!
Szczyt radości.
I widok…
Innym razem podążaliśmy sciezka, którą dzieci chodziły z górskiej wioski do położonej niżej szkoły. Szlak o tyle ciekawy, że (by dzieciom się nie nudziło) przyozdobiony różnymi obrazami.
Ostatni przystanek – Jagodowo!
W tzw. międzyczasie odwiedziliśmy Ostrave a w szczególności ostravskie ZOO. Atrakcją są tu nie tylko zwierzęta ale też sam lunaparkowy styl tego ogrodu – pełen mniejszych i większych placów zabaw. Oczywiście pogromca smoków wybrał sobie największy. I oczywiście wejść musiał wszędzie w tym na najwyższą wieżę. I to dwukrotnie pozbawiając buty ich kluczowych elementów.
A oto żółw w dniu żółwia!
I oto koniec skróconego zapisu ostatnich kilku dni. Teraz już jesteśmy w Koszycach i spędzamy tu mile i leniwe dwa dni. Ale o tym później – teraz czas wykorzystać noc na sen 🙂
Serdecznie pozdrawiamy że Słowacji zdjęciem jeszcze z Czech!!