Witamy w drugiej czesci o tym co sie u nas ostatnio dzialo – teraz bedziecie calkowicie na biezaco!
Darjeeling
Gdy tylko zaczelo sie choc troche robic cieplo my ruszylismy tu gdzie zimno… Darjeeling to krolowa hill station – miejsc gdzie Indusi probuja odetchnac swiezym, gorskim powietrzem a przy okazji duzo sie nie nachodzic. Po naszemu sanatorium, kurort gorski? Jak wspomnielismy – pogoda nas nie rozpieszczala. Bylo chlodno (w nocy wrecz zimno) i chmurzyscie. Widok na Kanchenjunge – trzeci szczyt swiata – bardzo ogranczony (do mglistej godziny dziennie).
Co jeszcze? Troche pozwiedzalismy a to plantacje herbaty (najlepsza i najdrozsza odmian hodowana w Indiach), zoo z panda (ale czerwona) i tygrysem oraz buddyjskie zakony.
Odwiedzilismy tez centrum szkoleniowe i muzeum indyjskiego himalaizmu
A oto jeden z buddyskich zakonow
To co widzieliscie na poprzednim zdjeciu to beben, ktory wprawiony w ruch uderza w dzwony. A brzmi to mniej wiecej tak:
Nie omieszkalismy przejechac sie tez kolejka. Sam odcinek od New Jalpajguri do Darjeeling jest wpisany na liste UNESCO. Jest to najwyzej polozona kolej w Indiach z pieknymi widokami na Himalaje po drodze. Kolej jest waskotorowa i 2 kursy dziennie realizowane sa przez pociag parowy! Pozostale normalnie przez diesla 🙂
Mirik
Teraz jestesmy w Mirik. Miasteczku oddalonym od Darjeling o 2-3 godziny drogi. Jest to nasza mala czarna dziura, czyli niby nic wielkiego a jest tu jakos spokojnie i milo, ze chce sie zostac “tylko jeszcze jeden dzien dluzej” 🙂 Jest tu jezioro, klasztor i uprawy herbaty. A poza tym pogoda sie troche poprawia wiec i humory tez!
A teraz i zaraz?
Poki co na Himalaje patrzymy z daleka. Mamy nadzieje sie do nich zblizyc w Nepalu. I to jest nasz nastepny krok. Maly skok przez granice Indie-Nepal – duzy skok w strone gorskich szlakow!
Pozdrawiamy,
Sebastian i Kasia
Tradycyjnie na koniec nasza dotychczasowa podroz na mapie:
Ta panda to wygląda jak jakiś przefarbowany szop pracz:) Pozdro.