Hej!
Po kilku dniach w Kairze ruszamy dalej! Szczerze – zadomowilismy się tu! Mimo klaksonów, zgiełku o smogu polubiliśmy nasze miejsce.

Ruszyliśmy my nowej przygodzie. Gdy naszemu gospodarzowi powiedzieliśmy dokąd jedziemy – pod Alexandrie do Agamy – stwierdził delikatnie że nie warto. Miał tam mieszkanie, sprzedał – i powiedział ” nigdy więcej”. Cóż – nie zaczęło zachęcało to do podróży… Ale byliśmy pełni optymizmu! A oto my i nasz gospodarz z Kairu:

Gdy dojechaliśmy na miejsce ( Egipcjanie bardzo pomocni!!) ukazał nam się wieżowiec w wymarłym osiedlu. Wokół prawie żywego ducha. Mieszkanie na 10 piętrze. Zamek w drzwiach nie działa. Widok może ładny

Zimno. 2 koce na 4 łóżka i generalnie … Jeden mikro grzejnik. Korytarz i okolica taka że trochę strach… Bardzo słabo…
Po 10 minutach zarezerwowaliśmy apartament w centrum Aleksandrii – kilka minut o biblioteki aleksandryjskiej i uniwersytetu… Tak to już bywa nie ma co się męczyć
tym razem przywitał nas miły Pan Pośrednik oraz właściciel nieruchomości. Nie powiem – jest bardzo ładnie! Choć przed kamienica jest kilka warsztatów samochodowych.

A co do tej części El-Agamy gdzie mieliśmy spać – okazało się że to część migrantów z Sudanu in okolic oraz bezdomnych (zasiedlających pustostany) itp. Ludzie, których spotkaliśmy – mili. Ale reszta mało urlopowa…
Wracając do naszego głównego miasta – Aleksandria powinna zwać się miastem ład. Jest ich tu mnóstwo – a wersje zollto- czerwone jeżdżą to jako taksówki.



Pierwszy dzień – dotarcie! Drugi – muzeum, katakumby i spacer! Na początek muzeum grecko-rzymskim ( choć też z eksponatami staroegipskimi). Cudowne, piękne, przestronne i świetnie opisane! Prowadzi nas przez 3 wielkie starozytne cywilizacje regionu. Egipska, grecka i rzymska.







Było to wszytko co najlepsze! Potem – zmęczeni zwiedzaniem udaliśmy się do fancy kawiarni. Ciacha ok , kawa o herbata też. Czas obsługi nie

Potem spacer – częściowo starówka. Odwiedziliśmy koptyjska katedra sw. Marka. Zbombardowana przez terrorystów – teraz chroniony przez zamknięcie ulicy i policyjne kontrolę przy wejściu. Nie wiem czy to że względu na piątek (sw dzień Muzułmanów) czy jest tu tak ci dzień…


Napisy po arabsku w chrześcijańskim kościele zawsze wyglądają… Dziwnie


Dalej cel z poranka – katakumby! Czemu nasz cel? Jerzyk bardzo bolał nad tym że wszytko z wykopalisk się wynosi. Mieliśmy trafić na katakumby w Aleksandrii – jeden z 7 cudów średniowiecza ( nie wiem czemu bo powstały jeszcze w starożytności ). Wyjątkowe – bo jak na Aleksandrię przystalo – łączy kulturę egipska i rzymska!





Chłopcy byli jak Indiana Jones! Odkrywali, zaglądali w każdy zakątek! Wchodzili w ciemność ( jak to Jerzyk stwierdził – już wie skąd się wzięły ” egipskie ciemności”).




Bohaterem dzisiejszej drogi było też miasto! Przeszliśmy od naszej, dobrej okolicy, przez uniwersyteckie i muzealne centrum, po mniej zadbane części Aleksandrii. Spacer krajoznawczy






Fasady zwykle jako-tako ale nad bokami bloków często muszą poprzesuwać popracować…



Trafiliśmy też na uliczkę oświetlenia..

To co możemy powiedzieć o tym miejscu. Jest spokojniej niż w Kairze. Generalnie czyściej mniej używa się klaksonów ( choć styl jazdy ten sam), dużo młodzieży i całkowicie “niezachuszczonych” dziewczyn. Jakas taka lekko wyczuwalna “europejskość ” ale nie europeizacja. Jest to ciągle Egipt i to czuć! Czuć może nie do końca temperaturowo – trafiliśmy na jakąś fale zimna!!! Jest 17 stopni!!! W lutym!!! Kasia szykuje się na zakup dodatkowej odzieży! Choć kryzys ma minąć już za 2 dni w Dahab
Miało być krótko – wyszło jak zwykle. Jutro kolejne atrakcje Aleksandrii i cieszymy się że skończyło się tak jak mówił nasz znajomy – Osama. Że lepiej być w Aleksandrii niż pod – bo jest tu wiele do zobaczenia
Pozdrawiamy!!!!
