hej,
za tydzien bedziemy sie szykowac do odlotu… I zwalniamy… Postanowilismy leniwie zwiedzac reszte kraju uciekajac od superzabytkow bo… mamy dosc medyn i miast. Bedziemy wypoczywac nad Atlantykiem…
FES
Do Fesu dojechalismy ok 7 rano. Zalatwilismy sobie nocleg i przystapîlismy do zwiedzania. Fez to jedyne niezniszczone sredniowieczne arabskie miasto. I co tu duzo pisac… medyna podobna do tego co widzielismy juz wczesniej. Za to goraco i mnostwo znajomych znajomych oferujacych noclegi, oprowadzanie, hammamy i cuda wianki. Powiedzielismy sobie stop. Pochodzilismy po medynie zobaczylismy stara medrese (szkole koraniczna) oraz jedna z rezydencji krola i wio do Larache.



Z bardzo pozytywnych rzeczy: spalismy na dachu jednego z hosteli (tak ze odglosy medyny tulily nas do snu ) oraz zjedlismy pyszne przekaski: zupe harire (pierwszy raz w pelnej krasie) oraz miesne cos z bialymi kielbaskami.
LARACHE
To perspektywiczne piekne miasteczko (gdyby je dobrze odswiezyc i posprzatac) lezace nad atlantykiem przywitalo nas niezliczona iloscia straganopw z tanimi przekaskami. Jest tu moze wiecej ludzi niz w legendarnym dla nas Sidi Ifni ale turystow “zachodnich” jest tu teraz jak na lekarstwo. Do tego chlodniej i przyjemniej!
widok z chilloutowka
ruiny zamku
Jedyne co sprawia nam troche klopotow to Ramadan. Przede wszsytkim wszystko otwiera sie jakos pozniej i ciezko rano dostac cos do jedzenia (za to wieczorey sa baaaardzo glosne i dlugie). Po drugie zeby nie razic poszczacych caly dzien Marokanczykow staramy sie jesc i pic w ukryciu
Za to probowalismy juz wielu smiesznych przekasek (np ciasteka z kapusta cukrem pudrem i cynamonem) oraz sebastianowych urodzinowych kalmarow!
Zostajemy tu kilka dni potem ruszymy do bardziej plazowej niz niasteczkowej wioski i coz… Casablanca i Warszawa…
Pozdrawiamy
Seba i Kasia
rzymskie miasteczko pod Larache