08.02.2013 – 11.02.2013 30 °C
Zobacz 2013 Meksyk / Gwatemala SebKa’s na mapie.
I dojechalismy do Gwatemali. Nie bez przygod. Ledwo zdarzylismy na autobus! Przez Bezlize tylko przemknelismy malym busem. I tak po 10 godzinach podrozy znalezlismy sie W Gwatemali. Dojechalismy od razu z Flores do San Jose do ogrodu Federica.
nasz busik
Federico to tak barwna postac ze o nim mozna by pisac calego bloga lub co najmniej wpis! Czlowiek probuje tworzyc samowystarczalny ogrod… Pelno w nim jadalnych roslin i nie tylko tak prozaicznych jak awokado, pomarncze czy tapioka! Ma swoje miejsce w swiecie! Wszystko stworzyl sam. Do tego jego filzofia, otwartosc i chec pomocy! I nasze dlugie rozmowy o wszystkim – nawet polskiej edukacji ! Nawet nie wiem jak to opisac ale przebywanie z nim jest dosowiadczeniem mistycznym! Wiec postaramy sie o nim opowiedziec na miejscu! Dosc (Wazne zwlaszcza dla Kasi) ze u Frederico w ogrodzie mieszka parka kolibrow!
Federico oprowadza i tlumaczy nam co to bananowa rodzina i czemu zawsze 3-osobowa
Jedzenie w Gwatemali tez jakies bardziej slow food (dlugie przygotowania) ale jest tansze i smaczniejsze! No i szejki! Czyli lodowe drinki z owocami i ewentualnie mlekiem – mniam! Na zdjecia poczekajcie 😛
Tikal
Gdy sie mysli o Gwatemali Majow od razu pojawia sie Tikal. Jeden z wiekszych kompleksow riun w regionie. My postanowilismy dojechac tam skokowo. Dotarlismy tam w niedziele wieczorem. Rozbilismy namiot i ruszylismy na zachod slonca. Potem juz tylko kolacja warzywna i pobudka na wschod! Niestety wschod malo widokowy (wilgotny, pelen chmur i pary wodnej wszedzie) za to bardzo klimatyczny! Zwiedzalismy ruiny niemal sami (nie liczac tamtejszej flory i ,zwlaszcza, fauny)… Swietne wrazenia! Po paru godzinach slonce sie przebilo i mielismy gwatemalskie, niebieskie niebo no i zar sloneczny…
swiete drzewo Majow
jedna ze swiatyn Tikal
Przezylismy i baaaradzo nam sie podobalo. Teraz jedziemy znow do Federica a potem na poludnie!
Pozdrowienia,
Seba i Kasia