Przybyliśmy, zobaczyliśmy, westchnęliśmy z zachwytu i pojechaliśmy dalej – tak w skrócie wyglądało nasze zwiedzanie tego kolejnego cudu świata 🙂
My przed Skarbcem
A dokładniej – udało nam się znaleźć w tym baaaardzo turystycznym miejscu znaleźć Couchsurfera, który przyjął nas pod swój dach. Daleko do samej Petry za to blisko tzw. Małej Petry czyli innego ośrodka archeologicznych westchnień. Mała bo mała ale robi świetne wrażenie. Tak samo jak cała okolica górsko-marsjańska.
Okolice naszego noclegu
Little Petra
Do samej Petry dojechaliśmy autostopem (udało się kilka razy przejechać za przysłowiowy uśmiech, dzieci to w tym wypadku atut). Miejsce jest ogromne i oczywiście bardzo zatłoczone – turyści, Beduini, konie, wielbłądy, osły, powozy, pamiątki – wszystko wszędzie. Nie zmienia to jednak faktu, że Petra i w ogóle i w szczególe robi oooogromne wrażenie! Jest piękna i ‘wow’ po prostu ciśnie się na usta!
Droga kolumnowa
Chłopaki nad Skarbcem
Przepiękny Siq
Co do naszej 4 – oczywiście bez kryzysów się nie obyło ale wszyscy ostatecznie spędziliśmy miło te 2dni. Chłopcy wyszaleli się w ‘salonie’ w naszej kwaterze, my zobaczyliśmy Petre i podchodziliśmy po okolicy. Teraz Acaba!
Zmęczony zwiedzaniem
Wózek w Petrze, hmm….