Przepiękne jezioro Atitlan jest obok Tikal i Antiguy najpopularniejszym wśród turystów miejscem w Gwatemali. Nie ma się czemu dziwić – jezioro jest położone niezwykle malowniczo u stóp dwóch wulkanów i już sam ten widok jest wystarczającym powodem, by tu przyjechać. My spędziliśmy tu kilka dni – mniej ze względu na zachwyt, bardziej zatrzymani chorobą Sebastiana 🙂
Z naszej strony polecamy też nasze INFORMACJE OGÓLNE o Gwatemali oraz wpisy umieszczane na bieżąco Lago Atitlan.
Transport
Jezioro Atitlan jest położone nieco na południe od autostrady, dlatego podróż komunikacją publiczną wymaga przesiadki. W zależności, dokąd się wybieracie (Panajachel czy San Pedro / San Marcos) należy wysiąść w innym miejscu na autostradzie – najlepiej powiedzieć kierowcy / biletowemu, gdzie chcecie dotrzeć.
My dojechaliśmy do Panajachel z Xela z 2 przesiadkami za około 8zł (20Q) od osoby więc drogo nie jest.
Między miejscowościami leżącymi nad jeziorem kursują łódki. Niestety ten rodzaj komunikacji zdecydowanie został skażony chorobą “ceny dla turystów” – za przepłynięcie z Panajachel do San Pedro płaciliśmy 10zł (25Q) od osoby i to nie była normalna stawka. Cóż…pozostaje kłócić się lub zaakceptować turystkowo.
Gdzie spać i zjeść
Zanim zaczniecie szukać hotelu, musicie wybrać jedną z miejscowości otaczających Atitlan. Są trzy główne: Panajachel, San Pedro i San Marcos. My byliśmy w dwóch pierwszych, o trzeciej tylko czytaliśmy. Każda z nich różni się znacznie atmosferą – warto dobrze się zastanowić przed wyborem, żeby się nie zrazić do całego miejsca.
- * Panajachel – największa, najbardziej turystyczna = najwięcej hoteli / restauracji / barów / sklepów z pamiątkami, wymuskana – ma to swoje plusy i minusy. Już z mojego opisu pewnie domyślacie się, że nam Panajachel do gustu nie przypadła i po jednej nocy stamtąd uciekliśmy 🙂
Możemy śmiało polecić:
– nocleg: Hospedaje Anexo Santa Elena (zielony) na Calle Monte Rey zaraz obok Calle Santander; 24zł (60Q) za dwójkę z podstawowym wyposażeniem, czystą wspólną łazienką i średniociepłym prysznicem
– restaurację: Guajmbo’s coś tam urugwajskie – przepyszne pesto!!!!!! w rozsądnej polskiej cenie
- * San Pedro – atmosfera dużo mniej przytłaczająco-turystyczna tzn. pamiątkówki, hotele, restauracje i bary są ale w zdecydowanie mniejszym stężeniu niż w Panajachel, można także spotkać (i to wcale nie tak rzadko) lokalnych mieszkańców. Dla nas była to miła odmiana po Panajachel!
Polecamy:
– nocleg: Hotel Taliman – obok wypożyczalni kajaków; 24zł (60Q) za dwójkę z łazienką i średniociepłym prysznicem w pokoju z pięknym widokiem na jezioro. Panowie wypożyczyli nam też kuchenkę elektryczną, patelnię i sztućce
– jedzenie spożywaliśmy przygotowane przez nas – w centrum (na przeciwko rynku) znajduje się duży targ warzywny i dwie piekarnie.
Z uwag praktycznych autobusy zatrzymują się na ulicy poprzedzającej rynek.
- * San Marcos – ma sławę “czarnej dziury” – miejsca, które wciąga. Szczególnie cenione przez hipisów, dzieci kwiaty i ludzi cieszących się podobnymi światopoglądami.
Atrakcje
Niestety choroba Sebka nas trochę uziemiła i tak naprawdę atrakcji oferowanych przez Atitlan nie mieliśmy okazji doświadczyć 🙁
Organizowane są wycieczki po okolicy, także z wejściem na wulkany – w przewodniku zalecano ostrożność w spacerach podejmowanych na własną rękę ale był to stary przewodnik. Można wypożyczyć kajak i przepłynąć się po jeziorze. No i oczywiście można po prostu siedzieć i patrzeć na jezioro – to robiliśmy i polecamy!
Jezioro Atitlan na mapie:
Pokaż Atitlan na większej mapie
Uwagi i pytania kierujcie na maila NieCzekaj.eu(malpa)gmail.com
Pozdrawiam,
Kasia