Rio Lagartos – to niewielka wioska rybacka przyciągająca rzesze turystów jedną z największych w Meksyku kolonią flamingów . Ptaki, nie tylko flamingi, zaiste są w ilościach dużych. Są także krokodyle poukrywane w chaszczach. Naprawdę warto!
Polecamy też nasze INFORMACJE OGÓLNE o Meksyku (gdzie też znajdziecie linki do innych ciekawych miejsc w Meksyku) oraz wpisy umieszczane na bieżąco z podróży: Jukatan ciąg dalszy.
Transport
Z i do Rio Lagartos jeżdżą codziennie autobusy z:
1) Tizimin – główna miejscowość przesiadkowa na trasie do RL, położony mniej więcej w połowie drogi z Valladolid, kilka autobusów dziennie, 1h drogi, ok 8zł
2) San Felipe – maleńka wioska położona jeszcze dalej za Rio Lagartos – nie byliśmy
3) podobno istnieją połączenia bezpośrednie z Meridą i Cancun ale nie sprawdzaliśmy
W centrum wioski, czyli przy głównej ulicy czyli mniej więcej tam gdzie się wysiada z autobusu, jest maleńki dworzec. Za naszych czasów był zamknięty (może dlatego, że była sobota). Ale na szczęście nie tylko my czekaliśmy na autobus więc dobrzy ludzie nam pomogli 🙂
Do Rio Lagartos dostaliśmy się autobusem z Valladolid z przesiadką w Tizimin i w ten sam sposób stamtąd wyjechaliśmy.
Gdzie spać
Zony Hotolery jako takiej brak, natomiast jest kilka hoteli na nabrzeżu. Nie spaliśmy tam i nie wchodziliśmy więc o cenach i warunkach się nie wypowiadamy. Natomiast podróżników budżetowych może zainteresować miejsce, które my wybraliśmy na nocleg. Otóż 1-2 km za centrum wioski, wzdłuż brzegu rzeki, znajduje się dość rozległy “zajazd” – miejsce na pikniki, wiata z łazienkami, prawdopodobnie barem (w czasie sezonu) . Miejsce to pokazał nam przewodnik łódkowy. Gdy my tam byliśmy (koniec stycznia) było to opuszczone ale zadbane. Rozbiliśmy namiot w dużej podmurowanej wiacie, nawet dostaliśmy dostęp do łazienki (przybył stróż i zostawił nam ją otwartą).
Widoki piękne, podmurówka, ochrona od wiatru – same zalety. ALE nocą okazało się, że jest to miejsce schadzek, wyścigów motorowych i nie wiem czego jeszcze. W między czasie 3 razy pojawiali się policjanci, którzy świecąc nam w oczy latarką gorliwie zapewniali, że nas będą chronić (jak się rano okazało nie do końca za darmo :)). Generalnie określenie “spokojne i ciche” mi się z tym miejscem nie kojarzy 🙂 Ale fakt, że nikt nie pobierał żadnej opłaty za nocleg i oprócz niewygód wynikających bardziej z mojej nerwowości – było ładnie! Ach! Jest tam też wieża do obserwacji ptaków… i gwiazd!
Gdzie zjeść
Oj! Z jedzeniem też były przygody 🙂 Oczywiście w okolicach hoteli są restauracje. Natomiast takiego zwykłego, lokalnego baru (sklepu!) na pierwszy rzut oka nie było. Pokręciliśmy się po uliczkach i trafiliśmy na dom z czymś, co skojarzyło nam się z kartą dań – weszliśmy i tak! to jest miejsce, w którym można zjeść! Co prawda wszyscy zamawiają na wynos ale miła Pani usadziła nas przy stole 🙂 Co do cen: za 21zł zjedliśmy obydwoje po zupie z nachosami w środku i po 2 panuchos i oczywiście z colą 🙂 – pysznie i sycąco! A tak wyglądał nasz “bar” z zewnątrz…:
Atrakcje
Główną atrakcją Rio Lagartos jest Rezerwat Biosfery! Można się do niego dostać jedynie łódką, której wynajęcie nie nastręcza większych trudności. Nas kosztowało to 90zł (za łódkę do 6 oos.) i nie żałujemy ani złotówki! Wycieczka była naprawdę piękna – udało nam się podpłynąć na 20 metrów do flamingów – są naprawdę takie różowe!!! Zresztą nie tylko ptaki zachwycają, cały rezerwat, roślinność, kolorowa woda – wszystko jest piękne! Gorąco polecamy!!! Mieliśmy też szczęście, bo minęliśmy się tylko z 1 łódką tzn. tłoku na wodzie nie było 🙂
Rio Lagartos na mapie:
Pokaż Meksyk na większej mapie